W 2018 roku żyliśmy sobie w miarę spokojnie z trójką kocich
dzieciaków. To znaczy na tyle spokojnie, na ile to było możliwe
przy takiej gromadzie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to co
mamy to naprawdę jest spokojne życie. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że
nadciąga huragan, który zmieni nasze życie bezpowrotnie. Nadciąga
niczym jeździec apokalipsy, futrzany koń trojański, wąsata plaga
egipska, on to nadchodzi, krew jego dawne bohatery, a imię jego…
Paweł.
Tego lipcowego dnia
co chwilę nadciągały ulewy, a ja jak zwykle siedziałam w pracy.
To był raczej spokojny i nudny dzień. Do czasu. W pewnej chwili
zadzwoniła koleżanka z biura na parterze, że ma otwarte okno i
słyszy, jak głośno miauczy kot. Coś małego biegało po parkingu
obok sklepu, chowało się między samochodami. Zbiegłam na dół i
poszłam złapać malucha. Uciekł pod sklep, gdzie podobno był już
tego dnia karmiony, bo ekspedientkom było go żal. Malutki, biały w
popielate łaty. Nawet oczy były jakieś szaro-żółte. Widać
jednak było, że nie jest dzikusem. Musiał wcześniej dużo
przebywać z człowiekiem.
Weszłam do sklepu,
żeby kupić mu coś do jedzenia. Wbiegł za mną. Musiałam go
łapać, a później robiłam zakupy z kotem na ręce. Następnie
dostał jedzonko przy kanciapie naszego pana konserwatora. A sądząc
po tym, w jakim tempie znikało żarcie, to całkiem możliwe jest,
że połowę pochłaniał istotnie Paweł, zaś połowę zżerał
jakiś demon, który go opętał.
Byliśmy jednak przy
głównej ulicy, na której maluch mógł zostać przejechany przez
auto. Jakoś trzeba było młodego zabezpieczyć. Pan konserwator
zgodził się przetrzymać go u siebie przez godzinę, a ja
postarałam się o pomoc w dostarczeniu kota do mojego mieszkania. Po
godzinie kot był już mocno zaprzyjaźniony z konserwatorem i
chodził mu po ramieniu. Później okazało się, że on ogólnie
jest towarzyski, wszędzie go pełno i zajmuje się rozdawaniem
dowodów łaski, niczym wprawny celebryta. Gdyby był człowiekiem,
to z powodzeniem wygryzałby ze stanowisk takie wygi, jak Kammel czy
Ibisz.
Słodki Pawełek rzuca czar ;) |
Elegant. |
Uwielbia chować się pod kocami. |
Z ręką na sercu,
próbowaliśmy mu szukać domu. U nas miał być tylko tymczasowo.
Domki, które się zgłaszały, niezbyt mi przypadły do gustu. A
może po prostu nie chciałam oddawać Pawełka? Właśnie. Gdy tylko
go zobaczyłam, to miałam wrażenie, jakby mi się od razu
przedstawił. Pawełek. Słodki Pawełek, Pawcio, Pauldini. To było
jedyne właściwe imię. Musiał z nami zostać i wydaje mi się, że
on po prostu był nam przeznaczony :).
Pawełek
błyskawicznie się zaaklimatyzował, na początku miał tylko trochę
problem z dogadaniem się z Bonisią, ale obecnie wszyscy mogą sobie
siedzieć w jednym pokoju i nikt nikomu nie działa na nerwy. Jest
uroczy i tym swoim urokiem podbija od razu serca całego otoczenia.
Pawełek nie boi się nikogo. Gdy przychodzą do nas goście, on wita
się z każdym. Każdego chce wycałować, obwąchać. Gdy chcemy go
gdzieś zabrać, wystarczy podstawić transporter i Paweł zapakuje
się do wyjazdu całkowicie sam. U weterynarza zachowuje się, jakby
przyjechał na tournée i był wyczekiwany przez setki fanów.
Zawsze w centrum uwagi. Pawełek baletmistrz. |
Jest ogromnie
ciekawskim kotem. Ma też niespożyte pokłady energii i jest bardzo
głośny. Ktoś coś zrzucił w nocy i obudził nas oraz sąsiadów
na dole? Pawełek. Ktoś o 3 rano biega po całym domu, drąc się
jak opętany? Pawełek. Wszystkie koty chcą spać, ale nie mogą, bo
ciągle są zaczepiane? Sprawka Pawełka.
Jednocześnie
najpierw potrafi nabroić, a za chwilę kładzie się przy mnie,
mruczy mi do ucha i udeptuje mnie swoimi malutkimi łapkami. Nie
widziałam jeszcze takiego kota, który zdobyłby bez wysiłku serca
całego otoczenia, a jednocześnie zachowywał się jak rozwydrzony
bachor.
Odkąd z nami jest,
życie straciło spokój, ale zyskało znacznie, znacznie więcej.
Kocham cię, starsza siostrzyczko. Pawełek i Elza. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz